Lubelszczyzna – malownicza kraina położona na prawym brzegu Wisły. Wielu się przekonało, że nie jest to jedynie rejon cebularzy i marki pewnego znanego napoju alkoholowego. Jak się okazuje jest to również małe zagłębie kabaretowe.
Bo właśnie stąd pochodzą dzisiaj wszystkim znane grupy – Ani Mru-Mru, Smile, Świerszczychsząszcz. Co raz częściej i chętniej kabarety przyjeżdżają na wschód, czego potwierdzeniem była ostatnia sobotnia noc.
W stolicy tego regionu po raz pierwszy odbyła się tak duża impreza kabaretowa. Latający Klub 2 na Wakacjach zagościł w Lublinie na Placu Zamkowym. Było to chyba jedno z największych tego typu wydarzeń, gdyż wstęp był wolny, a ludzie spragnieni rozrywki.
Co mogliśmy tam zobaczyć?
Wieczór poprowadzony przez niezastąpiony duet – Góral&Jabbar czyli Robert Górski i Marcin Wójcik. Imprezę rozpoczęła piosenka, zapraszająca do Lublina, którą mogliśmy usłyszeć na zakończenie ostatniego odcinka Latającego Klubu 2. Następnie stały punkt programu, czyli przegląd aktualności. Scenki lotniskowe w wykonaniu Mikołaja Cieślaka i Michała Wójcika znane z Klubu, zastąpiła batalia Pana Żdżaszczyka (M. Cieślak), o kupno ziemi pod wybudowanie lotniska na Lubelszczyźnie.
Premiery, premiery i jeszcze raz premiery…
Na scenie zobaczyliśmy grupę turystyczną oprowadzaną po Lublinie przez Marcina Wójcika, dla której zwiedzanie nie jest priorytetową sprawą. Kabaret Czesuaf w więzienym aerobiku, który zachęcił do ruchu nawet niektórych z widzów. Konferencja prasowa nowo wybranego prezydenta Andrzeja Dudy. Robert Korólczyk w monologu na wiecznie aktualny temat damskiej torebki, Kabaret K2 w rozmowie ojca z synem oraz short o małym Kacu, Kabaret Na Koniec Świata jako Beata Kozidrak i Bajm, Budka Suflera oraz Wakacyjne pamiętniki – parodia takich seriali jak Pamiętniki z Wakacji, Ukryta Prawda (swoją drogą to już trzecia odsłona tego typu skeczu w ich wykonaniu), Ani Mru-Mru w skeczu, który napisało życie, o trudnych czasami relacjach z fanami, Grupę MoCarta w letniej odsłonie oraz w hołdzie oddanym Kabaretowi Starszych Panów. Posiedzenie…. nie, nie rządu, a największej opozycyjnej partii, Artur Andrus w premierowej piosence opartej na lubelskiej legendzie. Nie zabrakło krakowskiego akcentu - Formacja Chatelet i spotkanie klasowe. Wystąpił również zielonogórski Ciach w numerze o ojcu, który zostaje sam z małym dzieckiem, a cała sytuacja staje się dość zaskakująca. Pojawiła się także gwiazda disco, MARIUSH w piosence o łabędziach. Kabaret Chyba w skeczu o wnuczku wybierającym się na dyskotekę oraz Piotr Gumulec jako Wiesław Śpiewa. Noc zwieńczyła piosenka zespołu Dwa Plus Jeden „Iść w stronę słońca”, wykonana wspólnie przez wszystkich artystów.
Były numery słabsze i lepsze, tak to zwykle jest. Mieliśmy okazję również zobaczyć dwa krótkie filmiki z Kazimierza Dolnego i Szczebrzeszyna. Bardzo mi się ten pomysł podobał, ale nie wykorzystali jego dużego potencjału. Krótsze filmiki i z wielu innych miejsc. Na Lubelszczyźnie jest naprawdę dużo miast wartych pokazania, a przecież o to chodziło, aby trochę tę Lubelszczyznę wypromować.
Nie umiem jednak zająć stanowiska w sprawie organizacji, ponieważ pierwszy raz byłam na takiej masowej imprezie kabaretowej realizowanej na żywo w telewizji i nie mam z czym tego porównać, lecz da się zauważyć kilka rzeczy. Wspomniany wyżej wstęp wolny spowodował wielkie zainteresowanie i przyciągnął tłumy, Plac Zamkowy wypełniony był po brzegi. Miejsca siedzące dostępne za zaproszeniami, a najlepsze (czyt. przy barierkach) miejsca stojące zajęte już były dwie godziny przed rozpoczęciem. Ratownicy mieli pełne ręce roboty, upał, duchota i tłum nie sprzyjał, ludzie mdleli. Dodatkowo, może nie było to bardzo uciążliwe, towarzyszące echo, którego nie dało się uniknąć: z jednej strony zamek, z drugiej kamienice. No dobrze, organizacja swoją drogą, może nie powinnam o tym mówić, chodzi tu przecież o kabaret, skecze, ale nie dało się tego nie zauważyć.
Program nie był może porywający, ale widząc momentami te wszystkie uśmiechnięte twarze (pomimo ciasnoty i gorąca), płynie ta pozytywna energia, endorfiny i co tam jeszcze innego się wydziela… Natomiast wizualnie, czyli scena z zamkiem w tle, wykorzystanie schodów dało świetny efekt. Jeśli jeszcze ktoś tego nie widział, to myślę, że warto poświęcić chwilę. Każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż fragmencik.
Lubelszczyzna jest warta uwagi i odwiedzenia, co mam nadzieję ta noc w jakimś stopniu pokazała.