Tym oto apelem pożegnano widownie 3. Kabaretowego Dnia Kobiet. I uważam, że kabareciarze mają pełne prawo wyrazić taką prośbę. Przez parę godzin kobiety zgromadzone w Hali Stulecia we Wrocławiu, jak i wszystkie kobiety w ogóle, były wielbione i wychwalane w skeczach i piosenkach. Wyjątkowość dnia 8. marca można było zauważyć już w szatni, gdzie panowie z kabaretów, ramię w ramie z zawodowcami odbierali od pań (i panów, którzy przybyli z paniami dla ochrony) płaszcze i wręczali numerki.
Występ rozpoczął się od uczczenia kobiet wierszem i zbiorowym przysiadem. Gdy panie poczuły się naprawdę wyjątkowo, każda z przybyłych grup zaprezentowała swój ideał kobiety. Dla kabaretu Jurki kobietą idealną jest taka, która idealnie pasuje do swojego mężczyzny. Według kabaretu Limo idealna kobieta powinna sprawiać, że facet czuje się przy niej idealnie. Natomiast dla kabaretu Hrabi ideał oznacza kobietę samowystarczalną, ale i wrażliwą. Najtrudniejsze zadanie pod tym względem miał w spełni męski kabaret Szarpanina. Ich zdaniem ideałem jest każda dziewczyna, bo bez płci pięknej w życiu ani rusz. O swoim ideale piosenkę zaśpiewał również Piotr Bukartyk.
Poza tym każdy zespół zaprezentował po kilka swoich sprawdzonych numerów. Ostatecznym dopieszczaniem pań zajął się niezawodny Artur Andrus, który poprowadził przedstawienie. Jedynym zgrzytem (zaplanowanym) było kilkukrotne przerwanie peanów przez Stowarzyszenie Wolnych Facetów, nawołujące mężczyzn do buntu. Na szczęście za każdym razem dawały im radę mistrzynie bicia mokrą ścierką.
Po występie część kabareciarzy ponownie zajęło się pomocą w szatni, pozostali natomiast tradycyjnie wręczali paniom tulipany. Tak uczczonego święta kobiet z pewnością długo nie zapomnę.