Nic nie zapowiadało, że 21-wszy kwietnia okaże się dniem szczególnym. A jednak! Właśnie wtedy, drugi raz swoją ramówkę zaprezentowała światu najbardziej zależna stacja telewizyjna w tej części globu. Tak jest - nawet telewizja publiczna nie zależy tak od publiczności, jak ImproTV. Przez 2 godziny widzowie decydowali o wszystkim, co zostało pokazane. I automatycznie - bez konsultacji z jakąkolwiek radą programową - decyzje widowni pojawiały się na ekranie. Powstał w ten sposób jedyny w swoim rodzaju program telewizyjny, pełen emocjonujących debat politycznych i relacji sportowych, wciągających seriali, niekonwencjonalnych reklam oraz najświeższych newsów podawanych z prędkością 3,5 słowa/s (Teleekspresu nie prześcignęli, ale wszystko przed nimi).
Improwizacyjny tandem utworzony z ekipy wrocławskiej Improkracji i przedstawicieli warszawskiego Klancyka! dzielnie radził sobie z najbardziej zwariowanymi pomysłami publiki, takimi jak zawody curlingowe w kuchni pani Grażyny, dobranocka przybliżaj±ca dzieciom problem reformy emerytalnej czy wywiad z arabską panią reżyser. Powstało w ten sposób przedstawienie zawierające wszystko, co powinno się znaleźć w dobrej TV. No może poza prognozą pogody i lekcją jedzenia bezy, ale tak drobne braki można twórcą wybaczyć. Nie zabrakło za to humoru na poziomie, do którego od pół roku przyzwyczajają swoich fanów improkraci. I jak zwykle największą frajdę sprawiała ta szczególna interakcja między występującymi a oglądającymi (niedostępna na tradycyjnym przedstawieniu kabaretowym) oraz pewno¶ć, że aktorom spektakl daje tyle samo zabawy.
O sukcesie występu najlepiej świadczy fakt, że publiczność nie chciała opuścić sali, kiedy reżyser zawołał Cięcie, a wykonawcy zabrali się za sprzątanie sceny. Ciężko rozstawać się z tak rozrywkową ekipą i wracać do codziennych zajęć i zwykłych mediów, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne widowiska organizowane przez Improkrację.