W niedzielę 22.04.2012 we Wrocławskim klubie Firlej miał miejsce ostatni występ grupy improwizacyjnej KWIK (Kameralnej Wielkiej Improwizacji Kabaretowej). Miałem to szczęście i zaszczyt uczestniczyć w tym finałowym spektaklu. Lecz czy to oznacza, że skoro grupa zakończyła działanie, to członkowie zaprzestali improwizować? Nic bardziej mylnego, gdyż przed odejściem nasza wrocławska Świnka wydała na świat potomstwo - trzy nowe projekty: Oko w oko, Improkracja i Comedy Show. Te trojaczki bardzo szybko obecnie się rozwijają i podbijają serca publiczności. Sam miałem możliwość uczestniczenia w jednym z nich. Stanąłem Oko w oko z improwizacją, ale jak na razie tylko po stronie widza. Improkracja natomiast, a raczej jej kolejne występy, są już opisywana na łamach tego portalu. Jak to powiedział kiedyś komentator sportowy: Kto szuka ten nie wielbłądzi. A na Comedy show przyjdzie jeszcze czas...
Sztuka improwizacji we Wrocławiu nie zaginie, a skoro już to wiemy i możemy odetchnąć z ulgą to opiszę wam jakie wrażenia wyniosłem z tej imprezy. Wszystko zaczęło się o punktualnie, jak na miasto studenckie przystało, piętnaście po 19.00. Jako, że finał powinien być bardziej spektakularny (a był!) trwał około lub ponad dwie godziny. Pomimo tak obszernego czasu występu nie czułem, że mi się on dłuży. Szczęśliwi czasu nie liczą, a ja byłem bardzo uchachany. Specjalnie na to wydarzenie zaprosiłem żonę i czwórkę naszych znajomych, którzy w większości nie mieli styczności z improwizacja kabaretową, a nawet nie wiedzieli, że coś takiego istnieje. Nawet jedna z sugestii mojego znajomego "Warsztat samochodowy". lekko przekręcona przez prowadzącego, stała się drobnym "inside joke" występu.
KWIKowcy podczas tego spotkania do niektórych gier zapraszali osoby uczestniczące onegdaj w tej grupie. Podczas konferencji widzieliśmy Karola Lisa, a piosenkę reagge zagrał ich prywatny akustyk Jakub Ścibor oraz parę innych osób, których losy splotły się z KWIKiem.
Inną rzeczą wpływającą na spektakularność występu była kondycja członków grupy, dla mnie na najwyższym poziomie. Przyznam szczerze, że nie bywałem na wielu spotkaniach z KWIKiem, ale względem tego co było nie myślałem, że może być lepiej. Oczywiście wytrawne oko widza, zawsze coś wyłapie nie pasującego, coś co się nie podoba, lecz były to drobne rzeczy, które zostały stłamszone liczną gagów, tekstów i podtekstów na scenie.
Na scenie pojawiło się wiele podstawowych gier znanym widzom Whoseline plus parę własnych pomysłów. Trudno teraz spamiętać wszystkie, ale na pewno pojawiły się Kwestie z kieszeni, Rewolwer, Efekty dźwiękowe, Zmiana, Więcej/Mniej, Konferencja, Talk Show i Bajka. Szczególnie ta ostatnia mi się spodobała, gdyż głównym bohaterem był człowiek, który tworzył najsuchsze suchary na świecie. W kwestiach z kieszenie natomiast mogliśmy zobaczyć Darth Vader wraz ze swoim synem Pinokiem sprzedawał zło na świecie. W scenach z Rewolwera dowiedziałem się, że wspólne samobójstwo może być pięknym prezentem na drugą rocznicę ślubu. Można tu wymienić wiele ciekawych pomysłów zrodzonych w głowach publiczności oraz zrealizowanych przez grupę improwizatorów.
Podczas oglądania zastanawiałem się dlaczego było tak dobrze. Czy myśl o tym, że chcą odejść w chwale, luźne podejście na sam koniec - a teraz wszystko jedno, czy doświadczenie i zdobyte przez te 3 lata improwizacji zadziałały na ten finałowy występ tak wspaniale? Nie mnie jest to oceniać, w każdym razie jestem pewien dalszej tendencji świadomości i rozwoju improwizacji w Polsce. Jest wzrostowa i to dzięki takim ludziom.
P.S. Prawie pod koniec występu grupa zaśpiewała piosenkę pod tytułem ( oczywiście podanym przez publiczność ) KWIK Forever, do której znalezienia i słuchania zachęcam.